„Zostanie tyle gór, ile udźwignąłem na plecach (…)” . Zachęceni słowami piosenki ruszyliśmy nanasz I Obóz Trekkingowy w Bieszczady (06 – 10.02.2016r.)
Dla niektórych z nas było to pierwsze spotkanie z górami. Nie zawsze było łatwe i przyjemne, zmęczenie fizyczne czasem mówiło „już nie mogę, dalej nie dam rady”, ale klimat, otoczenie i grupa dodawały sił i motywacji, aby iść dalej. Mamy nadzieję, że dzieciaki, wspominając ten czas chcą wypowiedzieć słowa miłośników gór : „Gór mi mało i trzeba mi więcej, żeby przetrwać od zimy do zimy (…)”
Do zobaczenia za rok na górskich szlakach!!!
Obejrzyj galerię:
Przeczytaj całą historię...
„Zostanie tyle gór, ile udźwignąłem na plecach (…)” . Zachęceni słowami piosenki ruszyliśmy nanasz I Obóz Trekkingowy w Bieszczady (06 – 10.02.2016r.)
Naszą wspólną wędrówkę rozpoczęliśmy na Dworcu Zachodnim w Warszawie, skąd wyjechaliśmy w stronę gór. Po kilkugodzinnej podróży, śniadaniu w plenerze, w blasku porannego słońca wyszliśmy na szlak w składzie 8 osób: 6 dzieci oraz 2 opiekunów. Z Lutowisk maszerowaliśmy zielonym szlakiem, podziwiając piękno zimowego lasu, stawiając po raz pierwszy nogi w śniegu, a także mierząc się z własnymi słabościami i ciężarem plecaka….Pierwszy dzień był tylko delikatnym spacerkiem i przygotowaniem do kolejnych wyzwań. Szybko dotarliśmy do Chaty Socjologa na Górnym Otrycie, gdzie po krótkim odpoczynku podjęliśmy trud zbiórki drewna na opał. Zasypiając mieliśmy jeszcze w pamięci Warszawski zgiełk, choć za oknami słychać było już tylko szum wiatru.
Kolejnego dnia, po solidnym śniadaniu, poszliśmy dalej… najpierw zielonym szlakiem do Dwernika, a następnie szlakiem niebieskim docierając do schroniska Koliba. Wieczory mijały nam na odpoczynku, grach planszowych oraz rozmowach i planowaniu dni kolejnych. Trzeciego dnia dotarliśmy do bacówki pod Małą Rawką, wcześniej zmagając się z zielonym szlakiem, Połoniną Caryńska, silnym wiatrem i trudnymi warunkami pogodowymi… W bacówce zostaliśmy 2 noce.
Czwartego dnia zdobyliśmy wszyscy Małą Rawkę, a najwytrwalsi jeszcze Wielką Rawkę i Krzemieniec. Dużą frajdą była również zabawa na „jabłuszkach” i konkurs na najdłuższy zjazd. Ostatniego dnia, w strugach deszczu, przeszliśmy 8 km do Ustrzyk Górnych, skąd wyjechaliśmy do Sanoka, a następnie wróciliśmy do Warszawy.
Dla niektórych z nas było to pierwsze spotkanie z górami. Nie zawsze było łatwe i przyjemne, zmęczenie fizyczne czasem mówiło „już nie mogę, dalej nie dam rady”, ale klimat, otoczenie i grupa dodawały sił i motywacji, aby iść dalej. Mamy nadzieję, że dzieciaki, wspominając ten czas chcą wypowiedzieć słowa miłośników gór : „Gór mi mało i trzeba mi więcej, żeby przetrwać od zimy do zimy (…)”
Do zobaczenia za rok na górskich szlakach!!!