2rejsbaltycki

Trasa: Gdynia – Łeba – Gdynia.
Godzin na żaglach: 35,5
Godzin na silniku: 8
Godzin postoju: 24
Pokonaliśmy 169 mil morskich

Podczas tygodniowego rejsu na Mazurach, w którym udział wzięło 22. dzieci, zostało wybranych troje szczęśliwców, którzy w terminie od 6. do 10. lipca pojechali na rejs po Morzu Bałtyckim…

 Obejrzyj galerię:

Przeczytaj całą historię...

Podczas tygodniowego rejsu na Mazurach, w którym udział wzięło 22. dzieci, zostało wybranych troje szczęśliwców, którzy w terminie od 6. do 10. lipca pojechali na rejs po Morzu Bałtyckim. Dzięki uprzejmości Szkoły Żeglarskiej 4 Winds, w Gdyni czekał prawdziwy jacht morski. Najpierw dzieci dowiedziały się o bezpieczeństwie na morzu, o podziale na wachty i o trasie rejsu która nie była długa: Gdynia – Łeba – Gdynia. Jednak, aby wrócić na 10. lipca, trzeba było płynąć nie tylko w dzień, ale także nocą. Droga do Łeby (tak jak i powrót) planowana była na około 24 godziny. Informację tę dzieci przyjęły z niedowierzaniem, ponieważ w nocy na Mazurach wszystkie jachty cumowały przy brzegu.

Aby było bezpiecznie, z trójką dzieci popłynęło trzech dorosłych (sternik i dwaj oficerowie wacht). Prognozy pogodowe zapowiadały bardzo ciekawą żeglarska przygodę. Dzięki dobowym etapom było dużo czasu na naukę m.in. sterowania, nawigacji, wypełniania dziennika jachtowego i rozpoznawania statków po światłach (nocą). Dzieci wszystkie czynności dnia codziennego takie jak gotowanie, spanie, toaleta, robiły na jachcie.

W Łebie czekał zasłużony odpoczynek, między innymi na plaży i w wesołym miasteczku. Droga powrotna do Gdyni była  już mniej spokojna. Trzeba było płynąc pod fale i pod wiatr wiejący w porywach z siłą 6O w skali Beauforta. Neptun pokazał jak mały jest człowiek w konfrontacji z wielkim morzem. Chrzest mazurski był zabawą, ale to na  morzu dzieci przeszły prawdziwy chrzest zorganizowany przez siły natury. Warunki nie były ani groźne, ani niebezpieczne, trzeba było więc walczyć tylko z chorobą morską…

Rano 10. lipca jacht z załogą całą, zdrową i uśmiechniętą wrócił do Gdyni. Skończył się kolejny udany wyjazd. Każdy wyniósł z niego inne wspomnienia. Część osób wie, że jeszcze wróci na morze, inni, jak na razie, mówią, że nie wrócą. Nie zależnie od ilości zażytych podczas pierwszego rejsu środków przeciw chorobie morskiej, większość osób wraca jednak do żeglarstwa morskiego. Wiadomo – za morzem się tęskni…

 

Pobierz sprawozdanie w formacie pdf:

pdf-icon